Niewiarygodne, że ludzie żyjący w takim miejscu jak Puerto Williams również potrzebują wyrwać się za miasto i pobyć w naturze. W dzień naszego powrotu z Dientes zastaliśmy w El Padrino Hugo. Potrzeba samotnego wyrwania się „do lasu” była jednak silniejsza – Cecilia zatem zaproponowała mu, że może spędzić kilka dni na jej farmie oddalonej ok 20 km na wschód od miasta i oczywiście został tam przez nią dostarczony 🙂 Nie nacieszył się jednak tą samotnością, bo po 2 dniach Cecilia zabrała tam wszystkich swoich podopiecznych z El Padrino na barbeque 🙂 Przepiękne miejsce na końcu świata położne wśród drzew z widokiem na kanał Beagle, ogromną świnią za płotem i mnóstwem innych skrzydlatych mieszkańców. Za schronienie Hugo służyła mała chatka z łóżkiem i stołem, kilkoma krzesłami, małą kozą (w sensie piecem – za dużo tych zwierząt gospodarskich w jednym miejscu :)) i kuchenką gazową a za łazienkę wychodek. Ale Hugo nie przeszkadzały warunki a brak interakcji, więc tuż po barbeque postanowił wrócić z nami do El Padrino.

Idealne miejsce, żeby wyrwać się z "miasta"

Idealne miejsce, żeby wyrwać się z „miasta”

Trarro - bird of pray

Trarro – bird of pray

Share This: