Z łezką w oku opuszczaliśmy Punta Arenas, chociaż z Chile zaczęliśmy się żegnać już w Puerto Williams. Przynajmniej świeciło słońce i o dziwo nie wiało. Wpakowaliśmy się do samolotu i po kilkunastu minutach lotu ukazała się nam Patagonia w całej okazałości:

Torres del Paine - Chilijczycy muszą być naprawdę dumni ze swoich wierz Del Paine – pilot nawet zapowiedział widoki chwile przed delikatnym skrętem w prawo :)

Torres del Paine – Chilijczycy muszą być naprawdę dumni ze swoich wierz Del Paine – pilot nawet zapowiedział widoki chwile przed delikatnym skrętem w prawo 🙂

Upsala - najszybciej cofający się lodowiec w Patagonii

Upsala – najszybciej cofający się lodowiec w Patagonii

 

Lodowiec Perito Moreno - jeden z niewielu na świecie, który wciąż rośnie (długość 14 km, wysokość ok. 60 m npm)

Lodowiec Perito Moreno – jeden z niewielu na świecie, który wciąż rośnie (długość 14 km, wysokość ok. 60 m npm)

 

Panowie Fitzroy i Torre :) (Park Narodowy Los Glaciers w Argentynie)

Panowie Fitzroy i Torre 🙂 (Park Narodowy Los Glaciers w Argentynie)

Lepszego pożegnania nie mogliśmy sobie wyobrazić – na pokładzie LAN Airlines zaliczyliśmy niezły scenic flight – nie ma go nawet w Lonely Palnet 🙂 Bye bye Patagonia….. We’ll be back!!!

Share This: