Na Isla Navarino nie trudno uciec w dzicz i być tam samemu. Samo miasto ma nieco ponad 2000 mieszkańców, z których ok 70% związanych jest z marynarką wojenną, a kolejne ponad 20% z rybo – a raczej kingcrabołóstwem. Brakuje tu asfaltowych dróg i transportu publicznego, z lotniska do miasta można dotrzeć na piechotę w ok pół godziny a w Shila Tourismo (najbardziej polecana agencja turystyczna w mieście) ma do wynajęci zaledwie 3 pary butów trekkingowych i 2 pary gumowców.

Miasto słynie również z tego, iż zaczyna się w nim najbardziej wysunięty na południe szlak trekkingowy – Dientes de Navarino. Wielu turystów przyjeżdża do Puerto Williams tylko po to, aby delektować się pięknymi widokami na szlaku. Cała trasa liczy sobie ok 30 km (51 km z dojściem z i do miasta) i jest podzielona na sugerowane 4 dzienne etapy, ale oczywiście przy dobrych warunkach pogodowych można ją zrobić w 2,5dnia (znamy takich którzy tego dokonali). I my postanowiliśmy zmierzyć się z wiatrem i śniegiem. Jako, że do dnia startu nikomu wcześniej w tym sezonie nie udało się jeszcze ukończyć trasy, postawiono przed nami wyzwanie – Możecie być pierwsi. No to sru… Już po pierwszym dniu wiedzieliśmy że pierwsi nie będziemy 🙂 Kilka razy zgubiliśmy szlak (mimo wynajętego GPS), buty przemokły nam na wskroś a pierwszy odcinek był najłatwiejszy 🙂 Po 8 godzinach dotarliśmy totalnie wykończeni na pierwsze miejsce kempingowe, rozbiliśmy namiot na platformie widokowej, zjedliśmy obiad i zapadliśmy w błogi sen.

Camping na platformie widokowej - Lago del Salto

Camping na platformie widokowej – Lago del Salto

Następnego dnia obudził nas wiatr i śnieg, więc po co w ogóle wychodzić z namiotu 🙂 Jako że pogoda w tej części świata zmienia się dość gwałtownie wczesnym popołudniem mogliśmy się już delektować słońcem i pięknymi widokami.

Lago Del Salto - I etap Dientes de Navarino

Lago Del Salto – I etap Dientes de Navarino

Kilkanaście minut od nas obozowali Ignacio i Juan poznani w El Padrino a popołudniu dołączyli do nas Steve i Jackson z Canady – miło było mieć kogoś za sąsiada 🙂 Postanowiliśmy zostać na kolejną noc.

Miło mieć kogoś za sąsiada w tak niesprzyjających okolicznościach przyrody :)

Miło mieć kogoś za sąsiada w tak niesprzyjających okolicznościach przyrody 🙂

Następnego dnia wróciliśmy do Puerto Williams z nadzieją, że znajdzie się dla nas chociaż jedno łóżko w El Padrino – nie mieliśmy zamiaru spać gdziekolwiek indziej 🙂 czuliśmy się jakbyśmy wracali do domu… 1 wolne łóżko było…

Share This: